Jedyne dźwięki, które słyszał to tykanie wskazówek zegara i jego przyśpieszony oddech. Młodym mężczyzną władał strach, a jego dłonie mokre i roztrzęsione, ściskał mocno. Białe, puste korytarze przepełnione były plastukowymi krzesełkami. Na obecnym piętrze znajdował się tylko on, nie licząc pięlęgniarek, które wychodziły i wchodziły z pomieszczenia gdzie znajdowała się jego ukochana. Nigdy w życiu nie czuł takiego zdenerwowania co wtedy. Wszystko trwało tak długo. Okropnie się niecierpliwił. Chciał wstać i tam wejść, gdy nagle zza szklanych drzwi wyszedł mężczyzna w białym fartuchu. Chester szybkim krokiem znalazł się przed nim. Lekarz tylko poklepał go po ramieniu i pogratulował.
~*~
Trzymał jej zmęczoną dłoń i czekał aż w końcu się obudzi. Sam osuwał się po białej pościeli, aż w końcu jego głowa wylądowała na nodze śpiącej dziewczyny... Obudziło go lekkie stukanie w ramię. Uniósł twarz i zaspanymi oczami spojrzał na najcudowniejszy uśmiech na świecie. Jej niebieskie oczy wpatrywały się w jego czarne jak węgielki oczka. W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegła, szczęśliwa pielęgniarka. Oboje skierowali wzrok na nią i się roześmiali. -Zaraz przyniosę Wam, wasze maleństwo- spojrzeli po sobie i już wiedzieli, że to jeden z ich najszczęśliwszych dni w całym życiu. Po paru minutach ujrzeli małe zawiniątko. Pierwszą osobą, która chciała je przytulić, była młoda, pełna życia, uśmiechnięta blondynka. Odkryła małą zaróżowioną twarzyckę i palcem musnęła policzek. On, natomiast zaglądnął jej przez ramię. Pierwszy raz widział tak cudowny widok. Od razu jego serce zaczęło bić szybciej. Nachylił się do niej i sprzedał jej soczystego całusa. Usadowił się koło niej, objął ramieniem i oboje podziwiali słodki nosek ich maleństwa.
-Wymyśliłeś już imię?- skierowała wzrok na niego.
-Nie! Byłem zbyt przejęty tym wszystkim, ale się coś wymyśli..- w tym samym czasie wpadli chłopcy z zespołu.
-Rozwalimy tę budę!- wrzasnął podekscytowany Mike.
-Ćśś.. To szpital, durniu- zaśmiał się Dave.
-To co wybraliście już imię?- dopytywał się Joe- jaka płeć?
-Chłopiec, a imieniem miał zająć się tatuś, który o tym całkowicie zapomniał- zachichotała dziewczyna.
-Proste, daj imię po mnie!- krzyknął Michael.
Pół godziny sprzeczali się czyje imię powinni wybrać dla swojego pierworodnego. Wieczorem, gdy opuścili już szpital, a para zakochanych została sama, postanowili wybrać imię.
-A może Lucas?
-Niee.. Collin?
-Nie chcę skrzywdzić dzieciaka- krzyknął- może.. Jack?
-Tak. Podoba mi się i to bardzo- Ucałowała go.
~*~
Tydzień później..-Skarbie jak Ci idzie?- weszłam do pokoju z Jack`iem na rękach.
-Już prawie kończę- klękał oparty na łokciach przy łóżeczku dla dzieci.
-Zobacz jak ten tata jest niegrzeczny, wypina swój tyłek na nas.
-Przecież lubisz gdy jestem niegrzeczny- stanął przede mną i poruszał zabawiacko brwiami.
-Nie przy dziecku, uspokój się- zaśmiał się i delikatnie pocałował. Objął nas i oglądaliśmy pokój naszego maleństwa, który jest w stu procentach skończony.
-Idealnie- wyszeptał Chaz. Tylko skinęłam głową. To dzięki niemu stało się to co jest teraz. Nie wiem jak by wyglądało moje życie bez tego szaleńca przy boku. Zakochałam się w nim od naszego pierwszego spotkania, już wtedy wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli. A teraz wiemy, że nie chcemy zaprzestać na trzyosobowej rodzince.. :*
Ten one shot jest napisany dla Julki ♥ z okazji jej urodzin .. ;* Moim zdaniem, jeden z najgorszych jaki mi wyszedł, ale ona.. ma przeciwne zdanie i kazała mi wstawić . xd . Więc.. ostatnią opinię zostawiam Wam ♥ . Ktoś to przeczyta? :DD . A i tak wiem, że krótkie... ;3 ~ChazzyChaz ♥
[na tamtym blogu dodane było dnia 18/04/2013 , dzień urodzin ♥]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz